ACCADEMIA DELLA CRUSCA - SALA ŁOPAT - Ewa Maria Pacini
Ewa Maria Pacini - Pomagam przedsiębiorcom z Polski i Włoch prowadzić wspólne interesy i jestem tłumaczką polsko-włoską
Tłumaczenia polsko włoskie, pośrednictwo handlowe Polska Włochy
15455
post-template-default,single,single-post,postid-15455,single-format-standard,bridge-core-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-25.4,qode-theme-bridge,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.6.0,vc_responsive
 

ACCADEMIA DELLA CRUSCA – SALA ŁOPAT

ACCADEMIA DELLA CRUSCA – SALA ŁOPAT

Tak napisałam ten tytuł, popatrzyłam na niego i… Brzmi wystarczająco głupio, żeby zachęcić do dalszej lektury? No fakt, mało co jest w stanie to przebić.

Sala z łopatami piekarniczymi 

Dobra, to już wyjaśniam w czym rzecz. Otóż ojcowie założyciele Akademii wcale nie poprzestali na wygłupach, facecjach i na szalonym nowatorskim pomyśle ze słownikiem, o których pisałam tutaj https://ewamariapacini.it/pl/blog/accademia-della-crusca–czyli-gdzie-szuka-wiadomoci-o-jzyku-woskim-elem3-.html. Poszli dalej z dziwacznymi pomysłami nawiązującymi do otrębów i ziarna. Wymyślili sobie, że każdy z nich będzie miał coś w rodzaju herbugodła, czy tarczy – nie wiem jakiego by tu jeszcze porównania użyć… Tak jak rycerze mieli swe herby rodowe na tarczach, to oni wpadli na szalony pomysł ale taki, żeby zostać w temacie ziarnowo-chlebowym. Swoje godła umieścili zatem na łopatach piekarniczych. Takich jakimi się wkłada wyrośnięte ciasto do pieca i potem tą łopatą się upieczony chleb wyciąga. To znaczy nie całe łopaty, a tylko tą samą część roboczą, bez trzonka. Trochę hardcorowy pomysł, no ale czego się spodziewać po panach, co wyruszyli z motyką na słońce i postanowili zredagować i wydać pierwszy prawdziwy słownik, taki jakiego z powodzeniem używamy do dzisiaj???

Stosowne narzędzia zostały zebrane, odpowiednio przyozdobione i aktualnie zajmują trzy ściany sali w willi medycejskiej (czwarta zajęta jest przez olbrzymie okna), tam gdzie dzisiejsi Akademicy odbywają swoje zebrania.

Wygląda to co najmniej oryginalnie i przykuwa uwagę. I chwilami przywodzi na myśl jakieś praktyki sekciarskie…

Każdy ma swoją łopatę (kontrola ortograficzna w telefonie na którym piszę ten tekst uparcie podsuwa mi lokatę jako bardziej rozsądne słowo, którego w dzisiejszych czasach mogę używać – nie wie biedny automat, że opisuję tu rzeczy co najmniej dziwne…).

I każda łopata jest inna. Oprócz kształtu oczywiście.

Sześć pierwszych łopat na zdjęciu u góry należy do samych ojców założycieli.

Zdobienie każdej zostało wykonane według pewnego klucza. Musiało mieć to bowiem trzy zasadnicze elementy:  widoczne motto właścicielaobrazek nawiązujący tematycznie do motta oraz ksywka właściciela nawiązująca do tematu zasadniczego, czyli ziarna-mąki-chleba.

Niektóre z nich były ozdabiane przez znanych, ówczesnych malarzy i w ten sposób stały się prawie, że dziełami sztuki, przedmiotem szczególnej wartości.

Na jakiej zasadzie przyozdabiano łopaty Akademików?

Czasami widać na tym jasno, co właściciel chciał powiedzieć, czy wnieść do stowarzyszenia, a czasami są to same pokrętne łamigłówki i rebusy. Na przykładzie jednej łopaty opowiedziano nam jaki jest mniej więcej klucz do tych łamigłówek. Jak już wyżej wspomniałam każda łopata zaopatrzona jest w motto, rysunek i akademicki pseudonim, jaki każdy właściciel sobie przybiera w momencie przyjmowania go do Akademii. Wszystko to razem ma oczywiście nawiązywać do tematyki ziarna, zboża, mąki i chleba, ale ma też wyjaśniać, co jest zadaniem danej osoby, jego życiową dewizą w ramach działalności akademickiej oraz tego, czym się ta osoba będzie chciała przyczynić do świetności Akademii.

Tej łopaty właścicielem której był jeden z ojców założycieli: Motto brzmi „zaczynając”.

Na obrazku mamy rodzaj twardego pieczywa, w dawnej Toskanii używanego przy jedzeniu przystawek (nawiązuje chlebkiem rozpoczynającym posiłek). A ksywka pana właściciela to właśnie nazwa tego chlebka.

Jak już wspomniałam, wszystkie te łopaty,  teksty na nich, obrazki i pseudonimy, cały czas  powiązane są ze zbożem, mąką, chlebem, jego rodzajami, spożywaniem, słomą, skrobią, glutenem i otrębami. Nawet łopata, na której wymalowane są metalowe narzędzia ma odniesienie do otrębów i skrobi, bo w owych czasach tych substancji używało sie do nadawania połysku metalowym przedmiotom. Czyżby nazwa skrobi pochodziła właśnie od skrobania metalowych naczyń, żeby błyszczały??? A w  odniesieniu do działalności na akademickiej niwie: By błyszczeć znajomością języka! Nieco pokrętne…

Niektóre z tych łopat odrestaurowano w sposób dosyć inwazyjny w XVII wieku, dlatego trudno się domyślić realnego czasu ich powstania.

Sławni Akademicy

Stowarzyszenie Akademików niestety na przestrzeni dziejów okazało się mało postępowe i jeszcze mniej demokratyczne, bo w całej tej kolekcji łopat jest tylko jedna, jedyna łopata przynależąca do kobiety. Zmarła kilka lat temu pani Rita Verdirame, pochodząca z Turynu filolog języka włoskiego była jedyną kobietą, która dostąpiła zaszczytu przynależności do stowarzyszenia. Wśród bardziej znanych osobistości należących do Akademii najciekawszą postacią był Galileo Galilei. Przysłużył się akademikom do redagowania opisów wyrazów z  zakresu wiedzy jakim się zajmował. Biorąc pod uwagę jego smutny koniec na stosie, to zastanawiam się według jakiego klucza dobierano/przyjmowano do grona kolejnych akademików… I że potem stowarzyszenie nie miało żadnych nieprzyjemności z powodu posiadania w swoim gronie takiego wybitnego umysłu… Wiadomo, jaki kościół katolicki potrafi być upierdliwy w takich sprawach. Zaciekawiło mnie to na tyle, że poszukałam i się dowiedziałam, że do stowarzyszenia można wstąpić tylko i wyłącznie z polecenia. Nie ma siły, żeby ktoś z ulicy się załapał. I to z polecenia nie byle kogo, tylko aktualnego członka akademii, na ogół już profesora filologiijęzykoznawcy, badacza naukowego i mola książkowego. Dzisiaj  Akademia liczy sobie 38 członków, tych uhonorowanych łopatami (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało!) i chyba drugie tyle stowarzyszonych (bez łopat), a tylko wspierających zasadniczą działalność Akademii.

Inne ciekawostki z sali łopat Akademii

Kolejne, niemniej specyficzne  przedmioty z sali gdzie odbywają się zebrania akademickie, to krzesełka. Cały czas w temacie, bo jest to taki drewniany odwrócony kosz jaki rolnicy nosili na plecach zbierając zboże – zatknięte oparcie w formie oczywiście łopaty piekarniczej wymyślił któryś z członków, któremu się niewygodnie siedziało na twardym, dziwnym zydelku.

A, i jeszcze jest szafka. W formie worka ze zbożem, żeby nie było…

Kolejny artykuł poświęcony Akademii już niedługo, a będzie traktował o bibliotece Akademii. Zapraszam serdecznie!

Ewa Maria Pacini
ewamariapacini@virgilio.it