08 wrz BORGO RIGOLIZIA
Kontynuuję prezentację fajnych miejsc wypoczynkowych. Tym razem Sycylia i niesamowity domek w równie zapierającym dech w piersiach miejscu.

Co się pofatyguję na Sycylię to odkrywam nowe fantastyczne miejsca i nowych fantastycznych ludzi. Bo napewno do takich można zaliczyć Borgo Rigolizia, maluteńką osadę złożoną z dosłownie kilku domków i kościółka, położoną wzdłuż drogi numer SP24. Mieści się tu domek wypoczynkowy opatrzony tą samą nazwą.

Właściciel, pan Paolo to emerytowany inżynier i jego rękę widać tu na każdym kroku. Budynek odnowiono według wielowiekowej tradycji budowlanej tego regionu. Pan Paolo nie dość że pewnie ściśle nadzorował prace przy renowacji i udogodnieniach, to jeszcze sam osobiście dokonał drobnych usprawnień i przeróbek, jak na przykład oryginalne przełączniki, czy sprytne mechaniczne ręczne wysięgniki do otwierania wysoko umieszczonych okien niektórych pomieszczeń.

Włożone w domek serce i zapał widać, czuje się je na każdym kroku.
Grube, stare mury otrzymały drugie życie i niezły lifting. Pozostawione fragmentarycznie na widoku surowe kamienie, zaskakujące wykusze i nisze…

…głęboko osadzone specyficzne okienka i oryginalne ozdoby przyciągają wzrok i cieszą zmysły.

Wszystko dopieszczone, w każdym szczególe, utrzymane w doskonałym stanie, w klinicznej czystości, która dla mnie stanowiłaby niemałe wyzwanie.

Pokoi jest osiem. A całość może pomieścić do 30 osób. Pan właściciel nieźle obeznany z prawem budowlanym i wszystkimi z tym związanymi kruczkami, zabezpieczył dla swojej posiadłości nazwę właśnie dom wypoczynkowy, a nie zwykle b and b, które mogą według włoskich przepisów składać się z najwyżej czterech pokoi gościnnych. Pokoje wyposażone są we wszelkie udogodnienia, lśnią tą porażającą czystością i wyglądają naprawdę przytulnie.

Tradycyjnie i głupio byłam na tej Sycylii zimą kiedy wszystko to stało odłogiem, ale nic nie traciło ani na przytulności, ani na czystości. Można było w każdej chwili położyć się w świeżej i pachnącej pościeli, czy skorzystać z wyglansowanej na wysoki połysk łazienki. Doskonale wyposażona kuchnia o parametrach prawie że przemysłowych to także królestwo pana właściciela, który gościom serwuje domowej roboty pieczywo i ciasta oraz na specjalne życzenie i za odpowiednią dopłatą dania regionalnej kuchni.

Na pięterku niespodzianka: Wielka wanna jacuzzi oraz natrysk z wymyślnymi masażami.

A latem na obszernym tarasie są powystawiane leżaczki na których można się powylegiwać i pokontemplować uprawne pole po drugiej stronie ulicy.


No właśnie, na pierwszy rzut oka osada na całkowitym zadupiu, izolacja od cywilizacji i zagubienie. Ale jak tak się przyjrzeć i wgłębić trochę w wiadomości, gdzie się trafiło, to wszystkie te odczucia wyparowują natychmiast! Uprawne pole w okresie wegetacyjnym mieni się wszystkimi barwami natury: okalające je drzewa nieszpułki, migdałowców i gaje oliwne dostarczają wrażeń wszystkim zmysłom, a rosnąca winorośl wiosną przyciąga wzrok cudowną, jasną zielenią liści, a jesienią aromatem dojrzewających, zwisających ponętnie winogron.
Za domkiem wyasfaltowaną drogą można dostać się aż na kraniec płaskowyżu kończącego się urwiskiem i ukazującego rozległą dolinę. Stąd można podziwiać tu takie zachody słońca, że mowę odbiera.

Pan właściciel pokazywał mi foty. W ogóle wyobraźcie sobie siebie stojących na skraju takiego urwiska… Człowiek ma wrażenie, że leci, unosi się w powietrzu i może podziwiać taki krajobraz, który zmienia mu psychikę już na stałe. Byłam, stałam, unosiłam się i podziwiałam to wiem, o czym mówię. Widok zapierający dech w piersiach, w dodatku równie ze względu na fakt, że w pogodny dzień na horyzoncie, hen daleko po drugiej stronie tej rozległej niziny widać Iblę, miejsce w ktorym byłam raptem 8 miesięcy wcześniej i stamtąd pokazywano mi tę samą nizinę w odwrotną stronę…
Wrażenie przyprawiające o dreszcz emocji. Na ogół jestem odporna na piękno natury, owszem kocham i uwielbiam, ale bez egzaltowanego zachwytu. Tu jednakże ukształtowanie terenu powala na kolana, a widok odbiera mowę i sprawia, że wzruszenie ściska przełyk.
Tak się prezentuje widok z osady Rigolizia…

…a tak od strony Ibli…

…a to cyknięte z Google maps ukształtowanie akurat tej niziny czy rozległej doliny z zaznaczonymi miejscami, o których piszę.

Robi wrażenie.
Od domu wypoczynkowego można w to miejsce dojść na piechotę, dojechać rowerem (wypożyczonym na miejscu od właściciela – do dyspozycji gości)… tu widać dwa:

…lub dojechać samochodem, co natychmiast psuje urok wyprawy. Chociaż dotarcie do Borgo Rigolizia samochodem jest wskazane, bowiem do wszelkich innych atrakcji typowo turystycznych można dojechać jedynie własnym środkiem transportu. O środkach masowej komunikacji pisałam tutaj: https://ewamariapacini.it/pl/blog/jak-porusza-si-po-sycylii-rodkami-komunikacji-masowej.html
Rigolizia położona jest o około 50 Km od Ragusy, 29 km od Noto, stolicy sycylijskiego baroku i o 10 Km od położonej na wzgórzu miejscowości Palazzolo Acreide. Tu katedra w Palazzolo Acreide, gdzie w sierpniu odbywa się święto patrona miasta świętego Sebastiana:

Trasy panoramiczne niezapomnianej urody!
W najbliższej okolicy znajdują się zabytki klasy zero, cuda natury, parki archeologiczne, starożytne ruiny i nekropolie. Ale to już temat na osobny artykuł.
Po takiej rekomendacji i takich zachwytach, kto by nie chciał tam się znaleźć? Zapraszam do komentowania i zadawania wszelkich pytań! Miejsce kusi urodą i grzech go nie zobaczyć!
Strona internetowa jest również po polsku, przed chwilą sprawdziłam, już jest zamieszczone. Moje dzieło, więc za prawdę tam napisaną ręczę własnym pysiem!