
26 sty GAJE POMARAŃCZOWE NIZINY KATANII
Uprawa cytrusów na Nizinie Katanii

Zasadnicza część programu pobytu na Sycylii, przynajmniej dla mnie, zaczęła się tuż po wizycie w siedzibie firmy Oranfrizer. Zabrano nas na plantacje, skąd zbierane są owoce, które trafiają później w siatkach i skrzynkach do supermarketów, a te mniej piękne na soki.

Myślałam,
że zejdę z tego świata! Nagle bowiem znalazłam się otoczona zewsząd
drzewami pomarańczowymi… Jak okiem siegnąć po sam horyzont same
pomarańcze, pomarańcze, pomarańcze…


W ilościach przekraczających ludzkie pojęcie! Ponętnie zwisające z drzewa, pojedynczo lub zgrupowane prawie jak winogrona…
Mogłam dotknąć, pomacać, pozachwycać się… Zerwać nie. Na fotkę załapali się od tyłu pan technik oraz pani z biura.

To oni nas tu przywieźli, by nam pokazać ten raj na ziemi. Pan technik pokazał nam wszystko! Tereny przygotowywane pod przyszłe uprawy drzew pomarańczowych…

…maszynerie do prac rolnych związanych z sadownictwem upraw drzewnych…



Okazuje się, że sa to specyficzne ustrojstwa wyspecjalizowane w przygotowaniu terenu do przyszłych nasadzeń, do przeorywania ziemi już obsadzonej młodymi drzewkami oraz do oprysków przeciwko szkodnikom.

Niekoniecznie zaraz takim…
…bo uprawa którą akurat tu pokazano właśnie przechodziła na system bio, czyli minimum trujących środków ochrony roślin, co widać na liściach tego drzewa. Chwasty które widać na ziemi są częścią integralną uprawy.


Dopóki nie rozpanoszą się jakoś zbyt nahalnie (a tego dopilnowuje się o takimi podkaszarkami):
…to nie sa jakoś specjalnie tępione, bo żyją częściowo w symbiozie z uprawą zasadniczą, nie odbierając drzewom jakoś specjalnie składników odżywczych. Co więcej są wskaźnikiem, że teren jest właśnie odpowiedni dla upraw cytrusów, bo skoro tu rosną, to znaczy że grunt ma odpowiedni współczynnik pH.
Technika zbioru pomarańczy

No i wreszcie pokazano nam jak się zbiera pomarańczki. No właśnie. I się okazało, dlaczego nie mogłam urwać sama. O tutaj cyknęłam fotkę, która pokazuje jakim narzędziem odcina się pomarańczkę z gałęzi.
Na przykładzie narzędzia widać, że zbieranie cytrusów nie ma nic wspólnego z tak zwanym zrywaniem owoców z drzewa! Prawdę powiedziawszy nieco się zdziwiłam, bo byłam święcie przekonana, że pomarańczki zrywa się lekko ukręcając. A otóż nie! Nie ma tak dobrze, bo przy takim zrywaniu to można uszkodzić delikatną skórkę wokół ogonka i wtedy taki owocek nadaje się do wyrzucenia, a nie do sprzedaży, czy dalszego cyklu produkcyjnego. Ponoć w to miejsce tuż przy urwanym ogonku wdają sie jakięś grzybki, pleśnie czy inne zarazy i niestety nikt by takiej zainfekowanej nie kupił.

Tak wygląda prawidłowo przycięta pomarańczka:
Ta
resztka ogonka też nie może być zbyt długa, bo podczas transportu i
wszystkich kolejnych tortur jakim są poddawane pomarańczki zanim dotrą
do sklepu, to ten ogonek obsycha, robi się twardy i pomarańczki by się
między sobą podrapały. I też by się nie nadawały do sprzedaży, bo kto
kupi uszkodzoną??? Zadrapania się zdarzają, jest to rzecz naturalna, i
są to zadrapania a to od liści, jak wiatr porusza gałęziami, kiedy
pomarańczka jest jeszcz na drzewie, albo później w transporcie od takich
właśnie źle przyciętych ogonków. Nie od kolców na gałęziach, bo odmiany
do sprzedaży raczej kolców nie mają. I niestety takie zadrapania
wpływają na cenę końcową produktu. Jak nam powiedzial pan technik, około
trzydzieści procent wszystkich zbiorów odrzucanych jest tylko i
wyłącznie z powodu zadrapań i otarć jakim ulegają owoce albo jeszcze na
drzewie, albo w pierwszych chwilach po zebraniu. Wiadomo, że gdyby nie
było żadnych odrzutów, to i cena pomarańczy jako takiej mogłaby być
niższa. No ale niestety, z powodów estetycznych część pomarańczek musi
odpaść. Tylko i wyłącznie z powodów estetycznych, bo smak takiego owocka
wcale nie uległ zmianie! Na szczęście nie wyrzuca się tego, tylko idzie
na sok!
Zapraszam wszystkich zainteresowanych, kto chce zaryzykować wycieczkę na Sycylię w porze zimowej, czyli właśnie wtedy kiedy cytrusy dojrzewają. Plantatorzy bardzo chętnie oprowadzają po swoim królestwie. Do zorganizowania jest oprowadzana wycieczka po plantacji, z degustacja owoców i informacjami o uprawie.
O następnej fazie podróży pomarańczki z plantacji do supermarketu opowiem w kolejnym wpisie! Miłej lektury!