PARK CENTRUM NAUK PRZYRODNICZYCH - Ewa Maria Pacini
Ewa Maria Pacini - Pomagam przedsiębiorcom z Polski i Włoch prowadzić wspólne interesy i jestem tłumaczką polsko-włoską
Tłumaczenia polsko włoskie, pośrednictwo handlowe Polska Włochy
15407
post-template-default,single,single-post,postid-15407,single-format-standard,bridge-core-1.0.4,qode-page-transition-enabled,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-child-theme-ver-1.0.0,qode-theme-ver-25.4,qode-theme-bridge,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.6.0,vc_responsive
 

PARK CENTRUM NAUK PRZYRODNICZYCH

PARK CENTRUM NAUK PRZYRODNICZYCH

Dzisiaj przedstawię park Centrum Nauk Przyrodniczych, który mam praktycznie za plecami, o 10 minut na piechotę od mojego bloku.

Przysięgam na kolanach, że wybierałam sobie tylko i wyłącznie przyszłego męża, reszta przytrafiła mi się właśnie tak trochę przypadkiem,  z „dobrodziejstwem inwentarza”.  Ale od kiedy mieszkam w makaroniarni to ciągle, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ładny kawałek świata mi się trafił do życia. I nie mówię tu o całym półwyspie Apenińskim, który sam z siebie jest piękny, ale o tym najbliższym skrawku ziemi dookoła mnie. Dookoła mojego bloku, osiedla…

Już uświęconą tradycją mego bloga jest wtrącanie jakiejś dygresyjki. Dzisiaj to będzie wzmianka o mojej pani profesor od geografii, magister Helenie Kołacz, która jeszcze za ciężkiej komuny uczyła mnie geografii przez trzy lata w Liceum Ogólnokształcącym nr IX w Szczecinie. Geografia w jej wydaniu to nie było tylko i wyłącznie wkuwanie na pamięć na przykład ilości wydobywanego węgla w Chińskiej Republice Ludowej za rok 1978. Nie. To była cała poezja! Romantyzm dalekich podróży, umiejętność czytania mapy (takiej zwykłej fizycznej mapy Polski!), wiedza, fakty, ale też umiejętność logicznego myślenia, kojarzenia tych faktów, zbierania tego do kupy, wyciągania wniosków. Na matematyce, fizyce i chemii tyle się tego nie nauczylam, co na lekcjach geografii. I teraz przejdę do sedna tej dygresyjki. Otóż romantyzm dalekich podróży romantyzmem dalekich podróży, szczególnie w zapyziałym okresie początków stanu wojennego. A może zwłaszcza w tym okresie, kiedy już zwykły wypad z miasta do miasta to była cała impreza, obwarowana zezwoleniami, przepustkami,  uzbrojonymi wartownikami na rogatkach miast itepe wygłupami. Pani profesor Kołacz zabierała nas, zbieraninkę z trzech klas, samych chętnych, bez żadnego przymusu, w najbliższe okolice naszego miasta. Podróż odbywała się wyłącznie środkami komunikacji miejskiej. To dzięki pani profesor nauczyłam się doceniać tak zwaną „podróż Gustlika dookoła trawnika”, pozachwycać się tym co ma się dookoła siebie, poprzebywać w miejscach uświetnionych tą najbliższą historią, taką małą, o której mało kto słyszał, pohasać na łonie natury, też tej otaczającej nas najbliżej… Oczywiście, żeby nie było tak różowo, i żeby było wiadomo, że to jednak atrakcja wymyślona przez szkołę, to należało po powrocie do domu sporządzić z takiej wycieczki krótką notatkę, którą pani profesor na najbliższej lekcji geografi ozdabiała swoją parafką.

Uwielbienie dla takich wypadzików mi zostało, tak samo jak miłe wspomnienie pani profesor dzielącej się wiedzą na przykład o najwyższym wzniesieniu naszej okolicy, co w Szczecinie oznaczało całe 25 metrów nad  poziomem morza, ale byłam, widziałam i doceniłam!  Dlatego teraz też chętnie rozglądam się co jest dookoła mnie. Prawie że za oknem!

Koniec dygresyjki, wracam do zasadniczego punktu programu.

Doceniłam też od samego początku Centrum Nauk Przyrodniczych, gdzie często bywałam z moją córcią jak jeszcze była mała. Natomiast tym razem przygnała mnie tu informacja od przystojnego ogrodnika z Ogrodu Botanicznego z Florencji, że w moim mieście również otwarto ogród botaniczny

Litości!!! Gdzie??? Przecież nie w centrum miasta… Jedyna opcja to właśnie park za moim osiedlem. Przystojny ogrodnik nie krył się z informacjami, podzielił się wiedzą, a nawet jej źródłem, pokazując mi artykuł w profesjonalnym periodyku naukowym z zakresu botaniki. I jest jak byk, tam gdzie przypuszczałam, dokąd mam dosłownie rzut beretem! Grzech nie zobaczyć! Sobotę i niedzielę postanowiłam przeczekać, bo bilety wstępu są droższe, potem w poniedziałek i we wtorek jest zamknięte dla zwiedzających. W środę z samego rana gnana żądzą uzupełnienia wiedzy popędziłam do parku.

Centrum Nauk przyrodniczych w Prato

Centrum Nauk Przyrodniczych znajduje się w Parku Galceti, u podnóża Monte Ferrato, wzniesienia pochodzenia wulkanicznego. Trudno tę instytucję jakoś porządnie zakwalifikować, bowiem zawiera w sobie i małe zoo, i muzeum, i wystawę tematyczną, jest także siedzibą niezliczonych stowarzyszeń i kluby miłośników wszystkiego, co z najszerzej pojętą naturą się kojarzy. A całość, to jest 16 hektarów, terenu pokryte jest ciekawą roślinnością, w zdecydowanej większości endemiczną, czyli taką, która występuje wyłącznie tutaj i nigdzie indziej. Miejsce, jak już wspomniałam jest położone u stóp góry, co ma swój ciężar gatunkowy, bo ukształtowanie terenu i skaliste podłoże sprawia, że zwykły spacer zamienia się w aktywnośc prawie że aerobikową, i niektóre podejścia przyprawiąją o rzetelną zadyszkę. Ale za to widok stamtąd rekompensuje wszelkie wysiłki. Zestaw podłużnych bloków pośrodku to właśnie miejsce gdzie mieszkam.

Centrum prowadzi również szeroko zakrojoną działalność dydaktyczną. Są tu organizowane tematyczne pogadanki o bardzo zróżnicowanym poziomie naukowym: od wczesnego przedszkola do naukowych badań uniwerystetu we Florencji oraz klubów i stowarzyszeń ściśle naukowych.

Jak już wspomniałam podłoże jest skaliste, pochodzenia wulkanicznego, o dużej zawartości związków  żelaza (stąd nazwa góry – Monte Ferrato – od ferrum, Fe, po łacinie żelazo).

Skała ma specyficzny, zielony kolor, bardzo atrakcyjny ze zdobniczego punktu widzenia,  co wykorzystano oczywiście w architekturze, jako tak zwany „zielony marmur z Prato” (nazwa miejscowości, w której mieszkam). Pasiasta katedra we Florencji właśnie jest tym przyozdobiona. Tak samo katedra z Prato i pobliskiej Pistoi.

Małe zoo w Prato

Zwierzątka które zamieszkują teren parku i które można podziwiać na ogrodzonych wybiegach to dziki, osły…

… a od czasu do czasu rozmaite rogate. Rogate trafiają tu jako wymagające opieki dzikie, ale do zwrotu naturze tuż po zakończeniu ewentualnych kuracji.

Poza tym w klatkach są makaki, ptactwo dzikie, udomowione i egzotyczne.

Atrakcją parku niewątpliwie są łażące wszędzie pawie.

Tu obrazek który normalnie w otaczającej rzeczywistości trudno zobaczyć, a mnie sie udało przyłapać: pan paw w ekstazie zalotów…

Ten sam pan paw od d… strony. Piękne ubarwienie tyłka!

No i oblubienica, która niestety nie wykazywała żadnego zainteresowania zalotnikiem, który pracowicie potrząsał rozpostartym ogonem.

Pszczoły

Ze względu na ciężki ostatnimi czasy żywot pszczół, zoologowie  pasjonaci w zarządzie parku podążyli za panującą wszędzie modą, przyczyniając się do propagowania akcji pomocy pszczołom oraz związanej z tym wiedzy. Stosowna tablica informująca o życiu i pracy pszczół znalazła miejsce w wydzielonej części parku, tak jak i kolorowe ule, goszczące te pracowite owady.

Ciekawe aspekty geologiczno botaniczne w Centrum Nauk Przyrodniczych

Centrum Nauk Przyrodniczych położone jest na terenie nieco większego Chronionego Obszaru Monteferrato, przynależnego do trzech graniczących ze sobą miast: Prato, Vaiano i Montemurlo. Specyficzne warunki geologiczne tego obszaru sprawiają, że rosną tu tylko  ściśle określone odmiany roślin.

Braki podstawowych makroelementów takich jak azot, fosfor potas czy wapń oraz występujące w dużym nasileniu żelazo, magnez oraz metale ciężkie takie jak chrom, kobalt, nikiel i bor, które są szkodliwe dla roślin, ale także podłoże które nie trzyma wody, oraz duże amplitudy temperatur w ciągnu doby, spowodowane ciemnym kolorem skał, wszystko to razem sprawia, że samoistnie dokonuje się tu ogromna selekcja naturalna. W takich ekstremalnych warunkach przeżywają tylko najsilniejsi. Rzadko która roślinka potrafi się dostosować do takiego podłoża, przeżywają z trudem, bądź dostosowują się, bo nie mają innego wyjścia. A okazy najbardziej hardcorowe wybierają właśnie to otoczenie, bo w innym nie wytrzymałyby konkurencji z innymi roślinkami.

A, co mi tam, wyczytałam sama, to się z wami podzielę i taką wiedzą: wszystkie te modyfikacje których dokonała natura na roślinach, w celu właśnie dostosowania się do takich warunków, to mają swoje naukowe nazwy. I tak mamy erytryzm – celowe zaczerwienienie części nadziemnych rośliny. Stenofillia czyli redukcja powierzchni każdego listka tak aby zminimalizować oddychanie rośliny liściem. 

Nanizm czyli celowe skarłowacenie całej części nadziemnej rośliny.

Hipertrofia korzeniowa – nadmierny rozrost części podziemnych w celu zabezpieczenia i kumulacji zapasów substancji odżywczych oraz przebijania się przez wyjątkowo trudne i twarde skaliste podłoże. Coś, co nie wiem jak się naukowo po polsku nazywa, ale polega na specyficznym wybarwieniu niebieskawo zielonym pnia i liści oraz na produkcji substancji żywicznych w celu zmniejszenia powierzchni parowania. Kolejne, które też nie wiem, jak jest po polsku i polegające na znacznym zgrubieniu każdego liścia oraz brak takiego włoskowatego pokrycia na liściach i konarach. I ostatnie, też nie znam polskiego odpowiednika, polegające na wytworzeniu drobnych włosków w celu obrony przed szkodnikami. Bardzo ciekawe zagadnienia, jak kto chce to zapraszam do zgłębienia, ale to już nie tutaj, bo miejsca by na blogu wkrótce zabrakło, po tak naukowych wywodach! A i wikipedia i google przy niektórych terminach wymiękają. Mówiłam, że to bardzo specjalistyczna wiedza!

Muzeum nauk przyrodniczych i terrarium

Centrum Nauk Przyrodniczych w Prato ma również budynek w którym na piętrze mieści się muzeum z przykurzonymi eksponatami w postaci wypchanych egzotycznych zwierzaków, szkieletów dinozaurów oraz gablotek z przyszpilonymi okazami motyli i insektów. Wszystko to takie raczej bardziej obrzydliwe, dlatego nie ma z tego fotek. Natomiast parter zarezerwowany jest dla terrariów z gadami i płazami.

Mieszka tam na przykład taki przepiękny egzemplarz ciasno owinięty dookoła pieńka:

…albo ten pan, już nieco bardziej obrzydliwy…

…oraz żabki, regulaminowo zielone, chociaż nie taki odcień który by mnie satysfakcjonował.

Ogród Botaniczny w Prato

Przystojny ogrodnik z Ogrodu Botanicznego we Florencji rzucił hasło. Jednak po dotarciu na miejsce okazało się, że rzecz jest całkowicie nowa, dopiero w trakcie tworzenia i rośnięcia!

Roślinki gotowe do posadzenia.

No ale potencjał to ma, teren został wydzielony, wykorzystując tak ukształtowanie terenu…

… jak i istniejące już obiekty typu bajorko…

… czy lekko zmurszały mostek…

Roślinność została posadzona, poopisywana skrupulatnie, więc jest szansa na rozwój. Życzę więc powodzenia!

Leśny duszek

Na koniec  coś baśniowego. Jak wspomniałam na samym początku, centrum prowadzi działalność dydaktyczną i akurat tego dnia po parku  buszowały jakieś wczesne klasy podstawówki. Nie mogłam tego udokumentować, bo raczej źle widziane jest fotografowanie cudzych dzieci, ale za to trafiłam na leśnego duszka, w postaci pani w mocno średnim wieku, przebranej w strój fauna.

Pani najwyraźniej miała oprowadzać dzieci po parku i opowiadać im o życiu lasu. Poproszona o zapozowanie mi do zdjęcia, bo w końcu nietypowa okazja: niezbyt często trafia się na leśne duszki – wykonała taką figurę…

Jak więc widać Centrum Nauk Przyrodniczych w Prato ma dużo do zaoferowania. Nawet baśniowe stwory się po nim snują…

Godziny otwarcia to od środy do soboty: 9.30-12,30 i po południu od 14.00 do 18.00 w miesiącach zimowych to jest od listopada do marca, a od kwietnia do października 9.30/12.30 i po południu od 15.00 do 19.00.

Natomiast w niedzielę w okresie letnim jest otwarte przez cały dzień od 9,30 do 19.00.

Cena biletu: 3 euro od środy do soboty, a 5 euro w niedzielę i święta.

Chętni mogą się nawet załapać na oprowadzane wizyty. Tematyczne. 

KATEGORIE

Facebook

Najczęściej czytane

Archiwum

  • 2017
  • 2016
  • 2015
  • 2014

Ewa Maria Pacini © Company 2014
Tel. +39 333 4912107
Email e.pacini1@virgilio.it

Privacy Policy | Cookie Policy

Ewa Maria Pacini
ewamariapacini@virgilio.it